czwartek, 5 czerwca 2014

Strach przed nieznanym

Kto jest w stanie napsuć najwięcej krwi faworytom? Która z tych drużyn ma szansę na powtórzenie sukcesów Urugwaju z 2010 roku, Senegalu z 2002, czy też Chorwacji z 1998. Oto subiektywna lista potencjalnych „czarnych koni” brazylijskiego mundialu.

Szwajcaria. Reprezentacja Helwetów to jeden z krajów, który czerpie korzyści garściami z imigracji. Trzon kadry stanowią właśnie dzieci imigrantów, co tworzy ciekawe połączenie bałkańskiej nieobliczalności i szwajcarskiego spokoju. Bardzo silna linia pomocy, z parą z Napoli – Inler, Behrami – grającą za Shaqirim, Xhaką i Stockerem. Na szpicy powinien występować nowy nabytek Bayeru Leverkusen Drmic. Ofensywa będzie napędzana wejściami znakomitych bocznych obrońców – Lichsteinera z Juventusu i Rodrigueza z Wolfsburga. Największą bolączką będzie – o zgrozo – obrona, gdzie o sile mają decydować Djourou z Senderosem. Jest to o tyle zaskakujące, że 8 lat temu na mundialu Szwajcarzy odpadli w 1/8 jako pierwsza drużyna bez straconej bramki. W RPA także to defensywa była kluczem. Teraz jest na odwrót, Szwajcarzy mają znakomitą ofensywę i 1/8 w ich wypadku to absolutne minimum, mając na uwadze grupę i talent, którym dysponują. Zwycięstwo w meczu z Ekwadorem to podstawa do zapewnienia sobie awansu do drugiej rundy. O dalszy progres może, być o tyle ciężko, że przypisując Helwetom drugie miejsce trzeba pamiętać że w 1/8 będzie prawdopodobnie czekać Argentyna. Jednak pamiętając mundial w RPA, ze Szwajcarią wszystko jest możliwe – niespodziewana wygrana z przyszłym mistrzem Hiszpanią i wstydliwy remis z Hondurasem. W Brazylii powinni napsuć krwi nie jednej drużynie.

Kolumbia. Po 16 latach wracają na mundial, by co najmniej wyrównać największy sukces sprzed 24 lat, gdy awansowali do drugiej rundy. Oczekiwania co do Kolumbii są duże, mierzy się w 1/4. 20 lat temu wymagania wobec „Los Cafeteros” były ogromne, by przygodę z mundialem w USA skończyć już po drugim meczu grupowym. Tym razem, Kolumbijczycy nie powinni mieć problemu z wyjściem z grupy, a swoim powolnym tempem rozgrywania mogą sprawić niespodzianki. O ich sile stanowi ofensywa, która nawet bez „El Tigre” jest potężna. Jackson Martinez, Cuadrado, Carlos Bacca i James Rodriguez to trzon tej ekipy. Mankamentem jest bardzo przeciętna obrona i tutaj dysproporcja między formacjami jest chyba największa ze wszystkich drużyn na mistrzostwach. Pamiętajmy, jednak że Kolumbia zajęła w eliminacjach drugie miejsce, 2 punkty za Argentyną. Dodatkowo Jose Peckerman to doświadczony trener i wydaje mi się, że 1/4 dla Kolumbii to realny cel.

Chile. O tej reprezentacji na pewno napiszę przed mundialem szerszy tekst, tutaj tylko wspomnę o paru sprawach. Na pewno jest to zespół mogący zagrozić każdemu. Na pewno zobaczymy w ich wykonaniu pokaz ofensywnej gry. Na pewno, także będzie to najatrakcyjniejsza drużyna do oglądania. „La Roja” od poprzedniego mundialu urosła w siłę, ukształtowała się piłkarsko i posiada 2 wielkie gwiazdy światowej piłki – Arturo Vidala z Juve i Alexisa Sancheza z Barcy. To już coś. Dodatkowo ich siłą jest zespół. Są w stanie zamęczyć każdego i wygrać z każdym. Jeżeli udałoby im się wyjść z tak ciężkiej grupy, z Hiszpanią, Holandią i Australią, nawet z drugiego miejsca to będą w stanie wyeliminować Brazylię w drugiej rundzie. Chile jest tak nieobliczalne, że nie jestem w stanie stwierdzić, którą ich twarz w Brazylii zobaczymy. Są w stanie zdziałać wielkie rzeczy, bo takiej grupy talentów w tym kraju nie było. Oczekiwania są duże, ale są w stanie im sprostać.

Chorwacja. Zapominając o średnio udanych eliminacjach w wykonaniu Chorwatów, a przyglądając się jedynie poszczególnym jednostkom drużyny widzimy ogromną siłę, którą dysponują. Bez wątpienia posiadają lepszy zespół niż Meksyk i Kamerun, z którymi przyjdzie im walczyć o awans, a i Brazylii mogą napsuć sporo krwi. Pomoc, która stanowi o sile zespołu, z generałem Realu – Modricem, Rakiticem, który dopiero co wygrał ligę Europy z Sevilla i wielkim talentem Kovacicem z Interu. Za gole będzie odpowiedzialny Mario Mandzukic, z Bayernu Monachium. Pewnym problemem może być balans między defensywą, a ofensywą, gdzie widać jasne dysproporcje talentu. Nie są może one tak bardzo widoczne, jak w przypadku np. Kolumbii, ale są spore. Dejan Lovren będzie tym dowodzącym linią obrony, który wprawdzie zaliczył fantastyczny sezon z Southampton, lecz w kadrze spisuje się przeciętnie. Znak zapytania pojawia się także, przy trenerze Niko Kovacu, którego brak doświadczenia może dać się we znaki. Podstawowym celem Chorwatów jest awans z grupy, pierwszy od 1998, ale o kolejnych rundach w tej chwili ciężko rozmawiać. Na pewno środkiem pomocy są w stanie zdominować prawie każdą drużynę, ale czy to wystarczy na coś więcej niż 1/8?

Belgia. Ciężko pisać, o reprezentacji Belgii jako „czarnym koniu”, skoro wszyscy wiedzą, że jest czarny i zdają sobie sprawę z realnej siły tej ekipy. Talent tutaj jest niesamowity, na każdej pozycji z wyjątkiem boków obrony (muszą grać środkowi). Bukmacherzy dali się ponieść fali entuzjazmu i Belgów uznają za jednych z faworytów do wygrania mundialu (5 miejsce). Największą bolączką „Czerwonych Diabłów” jest brak jakiegokolwiek doświadczenia na wielkich turniejach, a tego w żaden sposób nie da się załatać. Trener w swoim fachu to także żółtodziób i prawdziwym testem dla Belgów będzie 1/8, gdzie prawdopodobnie będzie czekać ktoś z dwójki – Niemcy/ Portugalia. Jeżeli uda się przejść dalej, to Belgów trzeba będzie postawić wśród głównych faworytów. Wtedy uwierzą w swoje możliwości i na talencie i odpowiednim przygotowaniu będą mogli sprawić wielką sensację. Bo nie oszukujmy się, ale awans z tak słabej grupy z Rosją, Algierią i Koreą Płd jest obowiązkiem. Dobra postawa w grupie może przynieść zgubne poczucie wielkości i tutaj rolą trenera będzie ostudzenie nastrojów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz