
Jonathan Wilson, bodajże w książce „Anatomy of Liverpool”, pisał
o pojedynczych wydarzeniach w futbolu: „Jeden moment może ukształtować mecz,
jedna gra – turniej, a jeden turniej – karierę. Futbol nie zawsze jest
sprawiedliwy.” I mecz Hiszpanii z Chile, czy wcześniej z Holandią wykreuje, czy
zdefiniuje kariery pewnych zawodników. Niekoniecznie nawet tych, co na tym
mundialu byli, tylko tych, którzy za 2 lata będą decydować o losie abdykujących
mistrzów świata. O losach karier pewnie dla kilku zawodników starszej daty ten
turniej także zadecyduje. Ci spojrzą w lustro i stwierdzą, że nie są w stanie
dać reprezentacji tyle ile powinni. Już wyglądali na wyczerpanych, usatysfakcjonowanych
sukcesami, brakowało im tej maleńkiej iskry, która w ich grze od zawsze była
widoczna. Być może, gdyby nie lojalność, zarówno trenera wobec pewnych
zawodników i na odwrót to do klęski by
nie doszło. „Zapracowaliśmy na prawo do porażki” – przed turniejem przebąkiwał
Iker Casillas. I ci zawodnicy zasłużyli, by po prostu przegrać razem. Bo skoro
razem wygrywali, to i wspólna porażka im się należy. Tyle tylko, że z drugiej
strony zobaczyliśmy mistrzów słabych, wolnych, nie głodnych sukcesu. W spornych
sytuacjach brakowało odwagi, w kluczowych momentach dokładności, czy spokoju, a
na krótkich dystansach szybkości.
Przyszłość dla Hiszpanów maluje się, mimo wszystko, w jasnych
kolorach i ten turniej to impuls do zmiany pokoleniowej. David de Gea, Jordi Alba, Cesar Azpilicueta, Javi Martinez,
Sergio Busquets, Koke, czy Diego Costa to zawodnicy mający 25 lat lub młodsi.
Gerard Deulofeu, Tiago Alcantara, Isco, Moreno, czy Carvajal to goście, którzy
nawet nie mieli szansy jeszcze w reprezentacji zabłysnąć. Ich czas jeszcze
nadejdzie, kiedyś w końcu stara generacja musi odejść. A lepszego momentu niż
przegrany mundial na pożegnania nie będzie.
- Jak na fazę przebudowy drużyny, Australia zaprezentowała się
znakomicie.
Odważnie, z pomysłem, bez kompleksów, sprawili mnóstwo problemów
wychwalanej Holandii. „Socceros”
pokazali, że jak odpadać z turnieju to najlepiej właśnie w taki sposób – tak,
by po meczu i turnieju nie miał ci nikt do zarzucenia, że nie zrobiłeś
wszystkiego by wygrać. Australijczycy zrobili niemal wszystko, być może prócz
wykorzystania sytuacji podbramkowych, których większa część powinna zamienić
się w gole. Być może, pewne pretensje można mieć do bramkarza; Matthew Ryan
mógł przy decydującej bramce zachować się minimalnie lepiej. W pamięci
pozostanie nam za to na pewno gol strzelony przez typowego walczaka – Tima Cahilla,
który zdobył – jak do tej pory – najładniejszego gola turnieju. I jako, że to
dla byłego zawodnika Evertonu był raczej ostatni mecz na mundialach, to nie
mógł sobie wypracować lepszej drogi do wiecznej pamięci o nim u kibiców.
Podobnie jak Australia, która na koszulkach powinna mieć wyszyty napis: „Pokazać
fajną piłkę.”
- Pewnym z rytuałów przedmundialowych są kłótnie piłkarzy
Kamerunu z lokalną federacją o premie. Teraz przynajmniej widzimy dlaczego
wejściówki są tak ważne, skoro „Nieposkromione Lwy” czują, że ich przygoda
skończy się po trzech meczach. W ogóle ta drużyna, to swego rodzaju paradoks,
piłkarze zarabiają tonę pieniędzy, a ich walka o premię przypomina walki w
klatkach. Bo w końcu, jeżeli Samuel Eto’o, kiedyś najlepiej zarabiający piłkarz
świata, stoi na czele strajku o premię to coś jest nie tak. Ba, gorzej wtedy,
gdy okazuje się, że marne – jak na jego warunki – 8,3 tys. euro więcej jest w
stanie go przekupić to ponownie oglądamy kolejną sprzeczność.
Na boisku, w Brazylii, przyglądamy się drużynie, której tutaj
tak na dobrą sprawę powinno nie być. Podziały, brak zaangażowania, czy widoczna
niechęć niektórych zawodników wobec siebie, to krajobraz jaki zostawiają po
sobie piłkarze Kamerunu. W ich przypadku, między bajki, można włożyć, że gra w
reprezentacji to gra o honor, dumę i po prostu wspaniałe wyróżnienie. W ogóle,
gdyby wyłączyć wyczyn Kamerunu z roku 1990, to wychodzi, że ta drużyna na 13
meczów – na 6 pozostałych mundialach – wygrała 1 mecz. Teraz jest na drodze do
7 kolejnej porażki, wystarczy tylko przegrać z Brazylią. Jak wcześniej pisałem
o Australii, jako drużynie, która w godny sposób odpada z mundialu, tak Kamerun
jest ich całkowitym przeciwieństwem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz