poniedziałek, 23 czerwca 2014

Mundialowo #6: Och, Ameryko!

Klinsmann jako "Kapitan Ameryka"
„Odbudowa psychiczna nie będzie trudna, ponieważ drużyna pokazała zadziwiający postęp w ciągu ostatnich kilku tygodni.” – Jurgen Klinsmann po remisie z Portugalią starał się ukryć ogromne rozczarowanie. Gol dający przeciwnikowi remis, USA straciło, a jakże, w ostatniej minucie doliczonego czasu gry.

Bardziej rozczarowany od trenera kadry „Jankesów” musi być Michael Bradley. W końcu to on stracił piłkę przy decydującym golu, czy też zmarnował stuprocentową sytuację, trafiając z 5 metrów w Ricardo Costę. „Soccer, bloody hell” – parafrazując nieco słowa Fergusona chciałoby się powiedzieć po tak znakomitym meczu. Tylko tych Amerykanów szkoda, bo gdyby ktoś dajmy na to 10 lat temu – czy nawet przed tym mundialem – powiedział mi, że będę mógł rozpływać się nad grą „Jankesów” nie uwierzyłbym.

Klinsmann stworzył zgraną pakę, nawet bez jakiś wybitnych gwiazd. „Chcę znaleźć amerykański styl, ekscytujący styl, który jasno będzie określany amerykańskim i połączyć go z metodami używanymi przez najlepsze drużyny na świecie” – wspominał Klinsmann kilka miesięcy po objęciu posady selekcjonera USA. Po obejrzeniu dwóch meczów na mundialu jasno można powiedzieć, że soccer idzie w dobrym kierunku. Oczywiście, „Jankesi” mogą skończyć poza miejscem premiowanym awansem przy złych rezultatach, ale Amerykanów ogląda się z wielką przyjemnością.

„Zadaniem Klinsmanna w kadrze było wziąć słynne amerykańskie przygotowanie fizyczne, umiejętność działania w zespole, etykę pracy i dodać nieco europejskiego pieprzu, know-how, inwencji i wyszukania.” – pisze Tom Dart w „Sztuce Futbolu” wydawnictwa Kopalnia. I jest coś w Niemcu co wyjątkowo pasuje do amerykańskiego patosu i sprawia, że sam wygląda jak typowy Amerykanin. Jego akcent, otwarte myślenie, mentalność zwycięzcy, czy fakt, że jako obcokrajowiec śpiewa hymn innego kraju. I dzięki niemu soccer wygląda lepiej niż futbol z drużyną naszpikowaną gwiazdami i zdobywcą „Złotej piłki”.

-Portugalia zagrała katastrofalnie i praktycznie przekreśliła swoje szanse na awans. Chciałem wspomnieć przy tej drużynie o zadziwiającym, wręcz, zjawisku jakim jest brak napastnika. Od czasów Pedro Paulety nie przypominam sobie kogoś wyróżniającego się na tej pozycji. Bo weźmy na przykład Edera, który wyróżniał się jedynie wyglądem i brakiem umiejętności. Śmiesznie wyglądało, gdy Ronaldo i pozostali koledzy robili wszystko by tylko napastnikowi Bragi nie podawać. Nie działo się to bez przyczyny, wszak Eder, gdy tylko dotykał się piłki tracił ją, czy w lepszym przypadku „tylko” hamował akcję. Co gorsza po stratach nie wracał do obrony i nie walczył o odbiór, szczególnie w drugiej połowie. Dodatkowo, gdy Ronaldo także nie pomagał defensywie, ta miała bardzo trudne zadanie. Portugalia niemal od początku sprawiała wrażenie drużyny słabszej i do teraz nie wiem jak to się stało, że USA tego meczu nie wygrało. Chwilowy błysk Ronaldo i zaślepienie Camerona w obronie zdaje się wystarczyło.

Gdzie Lukaku otrzymywał piłki - ani razu w polu karnym
-Starcie między Rosją, a Belgią było mniej więcej tak ciekawe i specjalne jak rozgotowana marchewka. Innymi słowy działo się niewiele, Belgom wystarczyło podkręcenie tempa w końcówce i współpraca na linii Origi – Hazard. Chociaż z drugiej strony jakiego tempa można się spodziewać, gdy za rozegranie w twoim zespole odpowiedzialny jest Marouane Fellaini. Nie wiem czemu, ale lubię oglądać tego zawodnika w akcji, chociaż znalezienie mu optymalnej pozycji na boisku jest zadaniem trudnym. Wydaje mi się, że najlepiej spisuje się tuż za napastnikiem chociaż wtedy zespół znacznie traci na kreatywności. Niemniej, po meczu z Rosją problemem pozostaje postawa Romelu Lukaku, który nie specjalnie potrafi znaleźć nić porozumienia ze skrzydłowymi. Sprawia wrażenie zawodnika ociężałego, bez formy, surowego technicznie, który za bardzo bazuje na swoim atletyzmie. Jose Mourinho lubi to.

-Rosjanie stworzyli kolejne nudne widowisko i z grą którą zaprezentowali (chociaż należał im się rzut karny w pierwszej połowie) nie jestem przekonany, czy w decydującym starciu z Algierią są faworytem. Szczególnie po tym co „Lisy Pustyni” zaprezentowali na tle Korei Południowej. Fabio Cabello ze wszystkich selekcjonerów otrzymuje najwięcej pieniędzy, ale póki co nie widać, by była to opłacalna inwestycja. Zupełnie nie potrafi przenieść sukcesu z klubów na reprezentacje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz