Zwycięskiego składu się nie zmienia, tak brzmi stare
piłkarskie porzekadło. Roy Hodgson postanowił nie zmieniać, a jakże,
personaliów w drużynie, która dopiero co przegrała.
W końcu, z Włochami, Anglicy zaprezentowali się zaskakująco
dobrze i pozostawili po sobie pozytywne wrażenie. Niestety, to tylko wrażenie i
ogólna prezencja, a trzy punkty, czyli istota tego starcia, powędrowały do
rywali. To samo można powiedzieć po spotkaniu z Urugwajem, niby Anglia grała
ładnie, ale to przeciwnicy ostatecznie wywożą z Sao Paolo komplet punktów. A
Anglikom pozostaje modlitwa o komplet wygranych Włochów.
Ścieżka wstydu „Synów Albionu” jest dosyć długa, a zaczęła
się kilka dni przed meczem, gdy Roy Hodgson otworzył usta na konferencji
prasowej i palnął: „Luis Suarez nie jest zawodnikiem klasy światowej.” Tenże
Luis Suarez kilka dni później - by być dokładnym cztery - odpowiedział w
nienaganny sposób zdobywając dwie fantastyczne bramki, czym pogrążył Anglików.
Precyzja z jaką Urugwajczyk wykonał swoją robotę była iście zabójcza. „Marzyłem
o tym. Cieszę się tym momentem niesamowicie, a wszystko przez krytykę i
cierpienie, które szło w moją stronę. To teraz macie.” – uśmiechnięty Luis
Suarez bezlitośnie wykończył po meczu także angielskich dziennikarzy. Żeby nie
było, że Urugwajczyk tak bardzo Anglików nie lubi, Suarez po meczu pocieszał
swojego klubowego kapitana – Stevena Gerrarda.
![]() |
Wykres gry Sterlinga - 5 udanych dryblingów, 19/22 celnych podań |
Sporym problemem właśnie u Roya Hodgsona jest, że nie potrafi
odpowiednio reagować na wydarzenia boiskowe. Inni trenerzy zmieniają, przesuwają
zawodników, kombinują, byle tylko ich drużyna wycisnęła maksymalny potencjał z
posiadanego tworzywa. A Hodgson jakby był w tym wszystkim nieco mechaniczny. Wykonuje ciągle te same czynności i roszady, oczekując, że przyniosą zupełnie inny skutek niż wcześniej. Sztab Urugwaju oglądał mecz Anglii z Włochami i wyciągnął drogą obserwacji
wnioski. Atutem Anglików była szybkość ich graczy ofensywnych, więc
Urugwajczycy grali wyżej pressingiem niż robili to Włosi. Tym samym zmusili ich
do rozgrywania piłki w ataku pozycyjnym, z czym „Synowie Albionu” radzili sobie
co najwyżej średnio, notując wiele głupich strat.
![]() |
Gerrard i Suarez - w Liverpoolu i reprezentacjach |
Piętą achillesową, w drużynie Hodgsona, była gra defensywna.
O ile w ofensywie pewne atuty były po stronie Anglików, jak dajmy na to
szybkość, to obrona wyglądała katastrofalnie. Anglicy w obronie byli wolni,
przewidywalni i niespecjalnie potrafili wykorzystać swoje atuty, jak dajmy na
to siłę fizyczną. Sprytni Urugwajczycy tylko czekali na potknięcia Anglików w
obronie i te raz po raz przychodziły, jak np. strata Hendersona przed polem
karnym, która zapoczątkowało stuprocentową sytuację Cavaniego, czy przegrana przebitka w środku pola przez Gerrarda, zakończona golem strzelonym głową przez Suareza. Jakby
tego było mało, to Steven Gerrard zanotował nie tylko stratę przy pierwszym
golu, ale także bezpośrednią asystę przy decydującej bramce na 2-1. Ostatnie
siedem tygodni dla kapitana Liverpoolu to droga przez mękę, pierw asysta przy
golu – przeciwnika - Demby Ba – w decydującym o mistrzostwie meczu z Chelsea.
Teraz, ponownie asysta, tym razem do kolegi z klubowej drużyny. W tak ważnym i
decydującym meczu.
Zastanawiam się, niejako podsumowując ten wpis, czy Anglicy
nie powinni całkowicie oderwać się od „Złotej generacji” i zacząć wszystkiego
od nowa, z młodą, w miarę perspektywiczną drużyną. Wszak, Anglicy na awans
szanse mają bardziej w teorii niż praktyce, więc o przyszłości trzeba jak
najszybciej myśleć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz