![]() |
Andre Schurrle, jeden z bohaterów Niemców, po strzelonym golu |
Gole potrafią popsuć widowisko – pomyślałem sobie, gdy Andre
Schurrle, kilka sekund po rozpoczęciu dogrywki, wpakował piłkę do siatki
Algierii. Do tej pory widzieliśmy perfekcyjny mecz, thriller, który niemal od
początku trzymał w napięciu. Działo się tak głównie dlatego, że momentami
dopuszczaliśmy do siebie myśl, że ta słabsza Algieria może faktycznie
wyeliminować Niemców. Bo skoro ciągle jest 0-0, to jeden przypadkowy strzał,
jeden błąd, czy jedna indywidualna akcja może przesądzić o wyniku na korzyść „Lisów
pustyni”.
Niewiele brakowało, a Niemcy faktycznie pożegnaliby się z
turniejem. To oni wprawdzie dominowali i byli niezmiernie blisko strzelenia
gola w regulaminowym czasie, ale w bramce Algierczyków stał niezawodny
Morfeusz, szerzej znany jako M’Bolhi. „Lisy pustyni” odgryzali się agresywnymi kontrami. Rzucali
także długie piłki za wysoko ustawioną linię obrony Niemców i gdyby nie
doskonała gra na przedpolu Manuela Neuera to być może wykorzystaliby któreś z
takich podań.
To jest swego rodzaju fenomen – chwalimy bramkarza Niemców, a ten praktycznie miał na linii bramkowej szczyptę roboty. Wybronił niewiele strzałów, bo niewiele takich było. Jednak to co pokazał poza polem karnym, być może, zadecydowało o wyniku tego spotkania. Asekurował, wychodził, wybijał – nowoczesna sztuka bronienia. Neuer był blisko kompromitacji, gdy na początku meczu nie zdążył bezpośrednio do piłki daleko za polem karnym, lecz ostatecznie sytuację uratował wślizgiem przy linii bocznej.
![]() |
"Heat mapa" Manuela Neuera, zwróćcie uwagę jak wysoko grał bramkarz Niemców |
Philipp Lahm, zdaje się, powinien zacząć kolejny mecz na
prawej obronie. Nie tylko nawet w wyniku kontuzji Shkodrana Mustafiego, ale po prostu na bokach
defensywy jest spory problem. Algierczycy znacznie uwypuklili te mankamenty,
atakując głównie, właśnie prawą stroną. Za późno jest chyba na wprowadzenie do
składu Erica Durma, czy Kevina Grosskreutza, bo skoro Loew nie zaufał im w meczu
z Algierią, ciężko przypuszczać, by dał im szansę w starciu z Francją.
Zaskakujące jest to o tyle, że obaj mieli w miarę dobry sezon. Swego rodzaju
zagadkę stanowi, dlaczego któryś z nich nie dostanie szansy gry, skoro na
bokach obrony jest ewidentnie problem nieurodzaju. Joachim Loew ponownie zaskoczył, gdy
od początku zagrał Mustafi. W końcu ten facet został dowołany dopiero w trybie
awaryjnym, a nagle stał się pierwszym zmiennikiem w obronie.
Niemcy
wprawdzie kontrolowali posiadanie piłki (67%), ale to trochę zniekształca obraz
ich gry. Zbyt często tracili piłkę w środkowej strefie, co prowadziło do
groźnych kontr Algierczyków. Swoją drogą dawno nie widziałem tak niechlujnej
reprezentacji Niemiec. Tutaj jest znaczny margines do poprawy. W ataku także
nie jest najlepiej. Pretensji nie można mieć do Tomka Mullera, może z wyjątkiem
skuteczności. Andre Schurrle także po wejściu znacznie rozruszał ofensywę
Niemców. Mesut Ozil i Mario Goetze – to dwaj zawodnicy, co do których postawy
można mieć największe zastrzeżenia. Ten pierwszy wprawdzie strzelił gola, ale
jego występ był nad wyraz cichy i niestabilny. Goetze szybko z murawą się
pożegnał - już po pierwszej połowie został zmieniony. Wszystkie podania
dogrywał do boku lub do tyłu. Zaledwie trzy razy próbował zagrać do przodu, raz
nawet wyszło mu celnie.
„Chcielibyście
żebyśmy grali pięknie i odpadli?” – grzmiał po meczu Per Mertesacker do
dziennikarz. Ci jakby zdziwieni byli, że Algieria postawiła jakikolwiek opór. „Nie
wiem czego ode mnie chcecie. Myślicie, że drużyny Myszki Miki są zaangażowane w
1/8? Jedyne co się liczy to awans.” – kontynuował zawodnik Arsenalu.
Ten mecz miał
wszystko – dramaturgię, łzy, ulgę, emocję, czy gniew. Algierczycy, po głębszym
zastanowieniu dojdą do wniosku, że byli naprawdę blisko wyeliminowania Niemców.
Ci wprawdzie przedłużyli szansę na tytuł, ale z taką postawą i grą ciężko
będzie im pokonać Francuzów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz