czwartek, 10 lipca 2014

Mundialowo #14: Bohater trzeciego planu

Alejandro Sabella - idealnie pasuje do stwierdzenia,
że w futbolu nikt nigdy nie mówi ci "dziękuje"
Mówi niewiele. Przypomina głównego bohatera z „Ciekawego przypadku Benjamina Buttona”. Kręci się ze zgoła przerażoną miną przy linii bocznej podczas każdego meczu. Nawet gdy się cieszy lub śmieje wygląda na smutnego. Podobno szatnią rządzi Messi, a sam ma w niej niewiele do powiedzenia. Właśnie doprowadził Argentynę do pierwszego finału mundialu od 24 lat. Alejandro Sabella, bo o nim mowa, w cieniu kroczy po swoje. Zupełnie z dala od jakiegokolwiek zgiełku.

Co złe w Argentynie to wina szkoleniowca. Przekonał się na początku mundialu o tym Sabella, któremu obrywa się, zresztą do tej pory, za pragmatyczne myślenie i mało porywający styl gry prowadzonej drużyny. Te głosy powoli cichną, głównie ze względu na sukces jakim jest finał, lecz argentyński trener wciąż do siebie nie przekonuje. Z potencjałem jakim dysponuje w ofensywie nie stara się za wszelką cenę atakować, a myśli przede wszystkim o defensywie. Podstawowym celem jest uniknięcie porażki i to przynosi zamierzony skutek.

W Argentynie toczy się odwieczna walka między dwoma szkołami trenerskimi – myślą europejską nastawioną bardziej na taktykę i la nuestrą („naszym stylem”). Po każdych nieudanych mistrzostwach świata głosy odnośnie słuszności którejś z nich wracają ze zdwojoną siłą. I oczywiście, wypowiadane słowa są skrajne i populistyczne. Jeżeli mielibyśmy przypisać któryś ze stylów do obecnej Argentyny jasną rzeczą byłoby postawienie na ten stereotypowy europejski. Sabella sam nie do końca się z tym zgadza, on chciał by jego drużyna posiadała swój typowy, unikatowy, taki z którym kojarzyć się będzie obecna drużyna „Albicelestes”. Stwierdzenie, że Argentyna takowy posiadła byłoby przesadą. Ci są po prostu znakomicie – wbrew pozorom – poukładani z tyłu, posiadają prawdopodobnie najlepszego piłkarza świata, a na pozostałych pozycjach posiadają zawodników gotowych poświęcić się za kraj, vide Javier Mascherano. Sabella więc wielkim reformatorem nie jest, ale już przed mundialem pisano, że ten wie niemal wszystko o taktyce. Jest chwalony także przez swoich podopiecznych za umiejętność słuchania. Ci publicznie opowiadali, że Sabella – jak mało kto – jest otwarty na wszelkie propozycje i sam zachęcał ich do dialogu.

Bohater mojego rozważania zawsze pozostaje smutny. Spójrzcie, że nawet po wygranych karnych z Holandią nie cieszył się jakoś wyraziście, a szybko pomknął w stronę szatni. W niedziele ma szansę zostać mistrzem świata. Wybiegając w przyszłość być może zostanie najmniej charyzmatycznym trenerem który dokonał tego w historii.

Z góry skazany jest na prywatną klęskę, choć wiedział na co się pisze. Nawet jeżeli wygra pozostanie w cieniu, choć jego wkład w drużynę jest nieoceniony. A jeżeli przegra wina spadnie na niego. I stanowisko, które obecnie zajmuje pójdzie pewnie w czyjeś inne ręce. Dodatkowo, Argentyńczycy znów rozpętają burzliwą dyskusję na temat słuszności stylów, stawiając na własną – la nuestrę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz